*O, to chyba tu* pomyślał gdy wbiegł w góry, a potem do jakiegoś źródła przy którym gwałtownie zahamował. Był niezwykle zmęczony po tak długiej wędrówce ku nowemu domu. Łapczywie napił się świeżej wody i oblizał pysk. Uniósł łeb i się rozejrzał. Ujrzał jakieś wilki.
*Zapewne tubylcy* przeleciało mu po głowie i dalej na nich patrzył. Napiął mięśnia na wypadek gdyby ta większa zaatakowała czy coś. Jednak sam po sobie nie dał poznać tego napięcia itp. POstawił niewielki krok do przodu i rzekł:
-Witam... - po czym skinął łbem na powitanie. Tak sztywno zaczął tą rozmowę, że nawet nie wiedział co dalej powiedzieć.