Imię: Beroan
Płeć: Basior
Wiek: 5 lat
Moc: Zmiennokształt
Charakter: Ma naturę raczej tą dobrą, chociaż czasami bywa nieco agresywny jednak dość rzadko. Wywiązuje się z umów, które zawarł, tak jak da słowo to można na nim polegać, jednak gdy nie jest pewny czy spełni obietnicę to po prostu jej nie składa. Wobec innych stara się być miły i serdeczny, służyć pomocą w razie potrzeby. Gdy nadchodzi potrzeba stanięcia do walki nigdy nie tchórzy z dumą idzie na bój, w obronie swych. Odznacza się dużą cierpliwością, lecz każdy ma jakieś granice. Nie przepada za istotami 'mówiących zagadkami', lub coś ukrywającymi, wysoko ceni sobie szczerość oraz lojalność, tak... nienawidzi zdrajców. Chętnie poznaje nowe wilki, inne istoty, nowe obyczaje itp, Jednak nie pała zaufaniem na prawo i lewo. Czasami ma problem z okazaniem uczuć ale jakąś szczególną wadą to to raczej nie jest.
Historia wilka:
Historia jak historia... pradawne dzieje... urodził się, żył i dotarł tutaj.
A tak dokładniej to:
Urodził się na terenach dalekiej Syberii, na terenach mroźnych i prawie bez życia...tak przynajmniej wydawało się wszystkim. Lecz gdy miał 6 miesięcy jego matka zginęła. Jak?
No tak, że na te dzikie rejony dotarł człowiek, zastawił sidła i gdy ma matka poszła obejrzeć okolicę wpadła do nich i została szybko i bezlitośnie zabita. Jego ojciec starał się jak mógł ale w pojedynkę ciężko było mu wychować szóstkę szczeniąt więc po 1,5 roku odszedł od nich. Ciężko było im przeżyć, ale jakoś próbowali (szczenięta). Niestety siostra Beroan'a zginęła a dokładnie zamarzła. Gdy nadeszła wiosna (czyli jakiś miesiąc po tym jak ojciec ich zostawił) niby nie dużo to dało ale trochę śniegu się stopiło i odmarzły zwłoki zwierząt, które zamarzły podczas zimy. Nimi się żywili. Nadeszło lato i był już większym podrostkiem, więc postanowił jak najszybciej uciec z tej mroźnej krainy... po wielu miesiącach zmagań udało mu się, lecz został sam gdyż reszta jego rodzeństwa nie wytrzymała tej wędrówki. Dotarł na rejony urodzajne- wręcz raj- wylegiwał się dniami w ciepłych płomieniach słonecznych, a gdy chciało mu się pić do szedł do rzeki. W nocy polował na zające i inne drobne zwierzęta, które można w pojedynkę upolować. Żyło mu się tam bardzo dobrze, lecz jak to już musi być w jego fatalnym życiu... pojawili się dwunogi... nie spodobała im się im jego obecność więc postanowili go zabić. Znów musiał uciekać by przeżyć. I uciekł, ponownie wędrował po krainach i wszędzie znajdował go pech. Pewnego razu dotarł do pewnej watahy, watahy nawet nie pamięta już jakiej. Rządził tam basior już lekko postarzały więc go pokonał i stał się alphą tamtejszej watahy. Również dobrze mu się tam rządziło, pojawiła się miłość, zazdrość, walki, polowania z całym stadem. Było cudownie lecz nadeszła choroba, która zrujnowała całe stado, zginęli... a on jakimś cudem przeżył.
Załamał się po tej klęsce, chciał się zabić lecz zabijają się tylko tchórze a on tchórzem nie jest więc postanowił walczyć dalej i dotarł na te rejony i postanowił spróbować tutaj szczęścia poszukać.